|
Wspomnienia anonimowego żołnierza Wehrmachtu
(...) Osobiście zorganizowałem grupę trzystu Polaków w obozie jenieckim Landerneau (Bretania) - i wiem, z jakim niebezpieczeństwem taka praca była połączona. Hitlerowcom staliśmy ością w gardle jeszcze w czasie czynnej służby, a w obozach jenieckich wręcz się odgrażali, gdyż - "ihr habt uns Frankreich verschissen" ("wyście nam Francję przesrali") - dochodziło do rękoczynów i bójek na większą skalę, a przywódców tych garstek Polaków niejednokrotnie zabijano. Amerykanie - sprawujący dozór - uznawali zasadę nieinterwencji i niemieszania się w sprawy wewnątrzobozowe. Również członkowie ruchu oporu, którzy przejęli opiekę nad obozem, nie interweniowali w takich wypadkach, tak że grupy Polaków - wobec zastraszenia ze strony większości, jaką byli Niemcy, Włosi, własowcy - były zmuszone trzymać się razem, gdyż pójście gdzieś w pojedynkę czy też nawet w kilku - było równoznaczne z pobiciem, a nawet zabiciem... (...)
[autor anonimowy]
Źródło:
- Hajduk R., Pogmatwane drogi, Warszawa 1976
|
|