W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej
Dlaczego wcielano
Wcielenia 1940-1945
Wcielenia w liczbach
Czy wcielano do Waffen-SS?
Polacy obywatele III Rzeszy
W Polskich Siłach Zbrojnych
Pozostałe artykuły

Wspomnienia Sławomira Zawadzkiego


Jako były jeniec wojenny z Armii Krajowej byłem uczniem w Liceum i Gimnazjum 1 Polskiej Dywizji Pancernej w Quakenbrück. Szkoła ta w swojej krótkiej historii wypuściła tylko jeden rocznik maturzystów w marcu 1947 r. W mojej klasie maturalnej (jedynej) był kolega kpr. Edward Kotowski (prawdziwe nazwisko Kurzawa), były żołnierz Wehrmachtu, wzięty do niewoli w Afryce. Podczas walk dywizji dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Pamiętam też jednego z kolegów Wilibalda Mzyka, który przed wojną mieszkał w Niemczech i był jako obywatel Rzeszy wcielony do wojska. Wywodził się z polonii, mieszkającej przed wojną w Westfalii, z bardzo patriotycznej rodziny, która emigrowała z Polski przed I wojną światową. Nasze drogi rozeszły się w marcu 1947 roku, kiedy to dywizja została przeniesiona do Anglii celem demobilizacji. Ich dalsze losy nie są mi znane.

Takich przypadków było wiele, nie tylko w dywizji, lecz także w 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej, która także stacjonowała w północnych Niemczech wraz z 1 Dywizją jako oddziały okupacyjne. Znałem osobiście dwóch byłych spadochronarzy niemieckich, którzy następnie trafili do brygady: byli to Eligiusz Dziubek z Łodzi i Bronisław Wesołowski z Bydgoszczy. Obaj powrócili wraz ze mną do Polski ostatnim transportem repatriacyjnym z Quakenbrück, gdzie mieścił się po wyjeździe dywizji do Anglii 2 Ośrodek Demobilizacyjny Polskich Sił Zbrojnych. Osób takich było znacznie więcej, niektórzy Ślązacy mówili słabo po polsku, posługując się tylko gwarą śląską. Taki to był los Polaków.

Będąc jeszcze w niewoli miałem do czynienia z dwoma żołnierzami Wehrmachtu-Polakami. Obaj byli Wachmannami [strażnikami - przyp W.Z.] w naszym oddziale roboczym Arbeitskommando 274/1 Gatersleben. Jeden, młody człowiek, nie krył się z tym, że był Polakiem z poznańskiego i bardzo nam jeńcom sprzyjał, informując o zamierzeniach kierownictwa komanda, jak np. nagłe rewizje itp. Kiedy eskortował nas do pracy poza miejscowością, szedł z nami w jednym szeregu i razem śpiewaliśmy piosenki wojskowe i patriotyczne. Niestety, Niemcy szybko się zorientowali w tym i po dosłownie kilku dniach został od nas przeniesiony. Drugi był volksdeutschem z Łodzi. Ten zachowywał się inaczej. Udawał, że nie rozumie po polsku, chociaż my mówiliśmy do niego w tym języku, a on uporczywie odpowiadał tylko po niemiecku. Było to dość zabawne. Zachowywał się w stosunku do nas neutralnie, choć nie szkodził nam. Inni niemieccy strażnicy bywali różni, jedni przyzwoici, inni niestety nie. Niektórzy, szczególnie na początku nazywali nas "die Banditen von Warschau", a jeden z jeńców przypłacił nawet życiem pewien incydent, związany z ucieczką dwóch kolegów, kiedy to komendant Unteroffizier (typowy pruski zupak) po prostu go zastrzelił.

Notabene, mój wuj, mieszkający w Wielkopolsce służył podczas I wojny w armii pruskiej i walczył na froncie francuskim, brał później udział w powstaniu wielkopolskim, następnie był w armii polskiej jako mechanik lotniczy, brał udział w wojnie 1920 roku, a następnie w lotnictwie polskim we Francji oraz w Wielkiej Brytanii, w RAF-ie.



Sławomir Zawadzki


Źródło:

  • relacja pisemna (dzięki uprzejmości Pana Sławomira Zawadzkiego)
Biogramy wcielonych
Relacje i wspomnienia
Album fotografii
Archiwa - gdzie szukać?
Literatura tematu
Polecane linki
Podziękowania
Strona główna
Ostatnio dodane
Księga gości



W znienawidzonym mundurze. Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej